Od kliku dni każdy kto miał w domu kierownicę, koła i siodełko wyciągnął je na dwór (pole:) i próbował jeździć. Komu się nie udało złożyć z tych części roweru, z powrotem wkładał je do domu i dusi się teraz w tramwajach, autobusach, lub, co gorsza, samochodach. Dla tych szczęśliwców, którzy wykazali się nieziemską cierpliwością i postanowili pooddychać świeżym powietrzem na dwóch kółkach, pogoda przygotowała wspaniałe widowisko: słońce. Kolejne przygody słonecznych wrocławian.
wtorek, 7 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przydałby sie rekonesans wrocławskiej starówki i rower z krasnalem a może krasnal z rowerem? ;)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo lubię ten symbol Wrocławia, ale specjalnie dla Ciebie lavinko znajdzie miejsce na tym blogu i krasnal rowerowy:)
OdpowiedzUsuńNiektórzy mają dzwonki rowerowe w kształcie żabki, to może znajdą się z krasnalami... tylko obawiam się że najpewniej to będą takie ogródkowo-disneyowskie :-/
OdpowiedzUsuńTaa, ostatnio robię za samobieżny warsztat rowerowy ;-) Smarowanie, dopompowanie, wymiana dętek ;-P
a ja myślałam, że u Was mówi się na zewnątrz :P na dworze to bardziej warszawskie? czyż nie? Lavinko, Meteor poprawcie mnie jeślim nie świadoma :D
OdpowiedzUsuń